piątek, 10 października 2008

NNR

Chciałabym móc nic-nie-robić. Nie wiem, czy faktycznie uprawiałabym wtedy zawodowe lenistwo na plaży pełnej zielonych roślinek, czy jednak wybrałabym ryzyko, ruch i wielkie emocje...

Stan nic-nierobienia można osiągnąć tylko w jeden sposób: jest nim sprawny obrót gotówką - na tyle sprawny by mieć pełne konto. Problem w tym, że chcąc zdobyć na przykład milion zł. pozwalający na leżenie plackiem z lufą w pysku, trzeba się trochę natrudzić, a trud ten jest zależny od ilości gotówki na starcie.

Szybciej, lub z mniejszym wysiłkiem do miliona dojdzie ten co ma pół miliona niż ten co ma tysiąc. Ten co ma same długi będzie miał jak osioł pod górkę. Ale co tam górka dla osła przy wizji siana i wody?

Byłam, jestem nadal tym osłem, co to jednak prze naprzód.
Cel na horyzoncie: NNR, czyli NIC-NIE-ROBIENIE.

2 komentarze:

  1. hej stopo procentowa. Chętnie bym podyskutował z Tobą na temat nic-nie-robienia.

    bardzo dlugo bylem w podobnym paradygmacie (zielona wyspa itp) i doszedlem do pewnych konkretnych wnioskow.

    pozdrawiam z Fiji :)
    MIrek
    http://blog.plowiec.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Może podzielisz się tymi wnioskami? Chętnie się dowiem czegoś od osoby, która to testuje :-))

    OdpowiedzUsuń