niedziela, 7 czerwca 2009

Naukowiec wierzący w Boga?

Czy można ufać w wyniki pracy osobie, która zajmuje się pracą naukową, a która jednocześnie wierzy w boga?

W związku z dzisiejszym postem gościnnym Artura J. u Alexa dotyczącym wiary ponownie mnie ta myśl naszła. Wnioski jakie wysnuwam nie są jednoznaczne.

Naukowiec, to ktoś kto posługuje się rozumem. Osoba wierząca natomiast odrzuca ten rozum jako narzędzie do rozwiązywania podstawowych problemów życiowych. Całe swoje życie, przemyślenia oparte są na wierze (nie wiedzy) w coś, czego prawdopodobieństwo istnienia jest równe prawdopodobieństwu istnienia krasnoludków i królewny śnieżki. Czy można mieć aż tak wielkie „rozdwojenie jaźni” i w pracy używać rozumu, a w życiu prywatnym już nie?

Jeśli ktoś tego rozumu nie używa w życiu prywatnym, zachodzi duże prawdopodobieństwo zastosowania pewnych odstępstw od jego używania również w pracy zawodowej…

Co wy na to?

3 komentarze:

  1. Ja sądzę, że jedno z drugim się nie kłóci. Można to sobie wytłumaczyć tak, że zbiór reguł naukowych jest podzbiorem reguł 'boskich' - które jeszcze nie zostały do końca poznane.

    "Osoba wierząca natomiast odrzuca ten rozum jako narzędzie do rozwiązywania podstawowych problemów życiowych" - często tak się niestety dzieje, ale uogólnianie jest w mojej ocenie przesadzone.

    Wiara w istnienie Boga czy Absolutu nie musi byc rownoznaczna z brakiem racjonalizmu w myśleniu.

    Moim zdaniem wiara w Boga może nadawać racjonalizmowi dodatkowy wymiar. Pod warunkiem wszakże, ze jest to wiara świadoma, a nie przyjęta bezrefleksyjnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Można też sobie to wytłumaczyć w ten sposób, że zbiór reguł naukowych nie jest żadnym podzbiorem. Albo jest podzbiorem reguł diabelskich, albo czajniczkowych, albo... i tu trzeba by wymienić wszystko co wpadnie do głowy, a czego istnienia nie da się udowodnić (tak jak się nie da udowodnić nieistnienia). ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. A jaki sens ma życie bez wiary w Boga? Jaki cel miałaby ta naukowa teoria ewolucji,kiedy jej "głosiciele" przyznają że nie ma sensu ponieważ i tak zgaśnie kiedyś ostatnia gwiazda? A czym się różni wiara ateisty - naukowca w "wielki wybuch" i w to że z niczego powstał od człowieka wierzącego w Boga? To i to wiara??? No i skąd ten idiotyczny wniosek, że "osoba wierząca odrzuca ten rozum jako narzędzie do rozwiązywania podstawowych problemów życiowych"? Autor chyba nie czytał Księgi mądrości w Biblii!

    OdpowiedzUsuń