sobota, 26 czerwca 2010
Herbata przyczyną wypadków samochodowych
poniedziałek, 21 czerwca 2010
Szaleńcy - Odmieńcy
http://www.rentier-blog.pl/mysl-inaczej-manifest/
Transkrypcja:
Here’s to the crazy ones.
The misfits.
The rebels.
The troublemakers.
The round pegs in the square holes.
The ones who see things differently.
They’re not fond of rules.
And they have no respect for the status quo.
You can quote them, disagree with them, glorify or vilify them.
About the only thing you can’t do is ignore them.
Because they change things.
They push the human race forward.
And while some may see them as the crazy ones,
We see genius.
Because the people who are crazy enough to think
they can change the world,
Are the ones who do.
Tłumaczenie:
Wznieśmy toast za szaleńców.
Odmieńców.
Buntowników.
Stwarzających problemy.
Niedopasowanych.
Tych, którzy widzą świat inaczej.
Oni nie miłują zasad.
I nie mają szacunku dla statusu quo.
Możesz ich cytować, nie zgadzać się z nimi, gloryfikować ich lub oczerniać.
Ale nie możesz ich ignorować.
Bo to oni zmieniają świat.
To oni posuwają rasę ludzką naprzód.
I chociaż niektórzy mogą w nich widzieć szaleńców,
My widzimy w nich geniuszy.
Bo ludzie, którzy są na tyle szaleni, żeby myśleć, że mogą zmienić świat,
Są tymi, którzy go zmieniają.
środa, 4 listopada 2009
Ludzie czy maszyny?
świadom tego, jak działasz. Bądź świadom swych motywów, tego, skąd one się biorą.
Nieświadome życie nie jest warte tego, by je przeżyć. Nieświadome życie jest życiem
mechanicznym. Jest nieludzkie, jest zaprogramowane, jest uwarunkowane. Równie dobrze
mógłbyś być kamieniem lub drewnem. W kraju, z którego pochodzisz, setki tysięcy ludzi
wegetują w skrajnym ubóstwie, pracują przez cały dzień, wykonują ciężką pracę fizyczną,
umęczeni kładą się spać i wreszcie budzą się, by wszystko zacząć od początku. Patrząc na to
myślisz: "Cóż to za życie! Czy to wszystko, co życie ma im do zaoferowania?" I nagle
wstrząsa tobą odkrycie, że niemal 100% ludzi żyje podobnie. Możesz iść do kina, jeździć
samochodem, możesz odbyć daleką podróż morską, ale czy sądzisz, że jesteś dużo lepszy od
innych ludzi? Jesteś równie martwy jak oni. Jesteś tak samo maszyną jak i oni – nieco
większą, ale jednak maszyną. To smutne. To smutne, że ludzie idą przez życie w podobny
sposób."
De Mello Anthony: Przebudzenie
piątek, 31 lipca 2009
sobota, 4 lipca 2009
Obywatele K.
Premiera na Planete dziś wieczorem:
film dokumentalny
Francja, 2007, 59 min.
reżyseria: Georges Mink, Eyal Sivan
"Z perspektywy zachodniej Europy Polska może wydawać się bardzo osobliwym krajem. Zwłaszcza, gdy władzę w państwie sprawują dwaj podobni do siebie pod wieloma względami politycy.
Francuski dokument "Obywatele K." to specyficzne spojrzenie na Polskę za czasów rządów braci Kaczyńskich. Ambicją jego twórców było ukazanie mechanizmów władzy na przykładzie biografii tytułowych "Obywateli K.", którzy w momencie powstawania filmu pełnili dwie najbardziej eksponowane funkcje w państwie - prezydenta i premiera. Polska pod ich rządami jest - według reżyserów - krajem znajdującym się między młotem modernizującego wpływu zjednoczonej Europy a kowadłem narodowo-katolickiego populizmu.
W filmie wykorzystano wywiady z braćmi Kaczyńskimi, ich matką oraz Panią Prezydentową, jak również doniesienia mediów i wypowiedzi osób publicznych."
To może być bardzo zabawny dokument :-)
czwartek, 25 czerwca 2009
"Liberalny" rząd podnosi podatki.
Nigdy nie twierdziłam, że PO to partia liberalna, tym bardziej ich wspólnik PSL. O PiS-ie nawet nie wspomnę. Wszystkim tym partiom bliżej do socjalizmu, niż do kapitalizmu. I niech poseł Palikot nikogo nie zmyli…
Kiedyś liberalną partią była Unia Wolności. Teraz na straży pozostali tylko Korwin-Mikke i jego śmieszna mucha, Ci jednak nie osiągnęli nigdy progu wyborczego.
Inni liberaliści (np. p. Gwiazdowski) polityką się nie zajmują. I słusznie. Wszyscy powinni się trzymać od tego bagna z daleka.
środa, 24 czerwca 2009
Przepracowanie
Ostatnio odkryłem, dlaczego jestem PRZEPRACOWANY.
Ludność Polski to 38 793 513 osób.
12 654 329 jest na emeryturze, a 2 596 325 - na rencie, to zostawia 23 542 859 osób do pracy.
10 632 205 jest w szkole, co daje 12 910 654 pracujących.
Z nich 9 938 732 jest zatrudnionych w budżetówce, czyli 1 971 922 pracuje poza budżetówką.
279 568 jest w wojsku, co zostawia 1 692 354 do pracy.
Niestety 1 000 251 jest bezrobotnych, co zostawia 692 103 pracujących.
W każdym momencie 600 000 ludzi jest w szpitalach, zostawia to 92 103 pracujące osoby.
W więzieniach siedzi 92 101 osób...
Zostają dwie osoby, aby pracować: Ty i ja...
A Ty siedzisz przed komputerem i czytasz dowcipy.
Żródło: miczek.pl, choć znalezione na GL w wątku o ZUS ;-)
niedziela, 7 czerwca 2009
Prawo do głosowania
Ja go nie mam. Nie mam prawa do oddania głosu w wyborach. Przed chwilą byłam w „moim” lokalu wyborczym i ze zdziwieniem stwierdziłam, że nie ma mnie na liście.
Rok temu przeprowadziłam się do innego mieszkania, wymeldowując się z pobytu stałego w poprzednim mieszkaniu i zameldowując się na pobyt czasowy w obecnym mieszkaniu. Nie spodziewałam się, że w tej sytuacji nie będzie mnie na liście w starym lokalu wyborczym (razem z wymeldowaniem skreślili mnie tam), ale też nie będzie mnie w nowym lokalu wyborczym (nie mam tu pobytu stałego tylko tymczasowy, więc dla nich nie istnieję).
Żeby móc głosować musiałabym się zgłosić do komisji minimum 10 dni wcześniej. Tylko skąd miałam wiedzieć, że zameldowanie tymczasowe będzie nieważne? W końcu to TEŻ jest zameldowanie.
Naukowiec wierzący w Boga?
Czy można ufać w wyniki pracy osobie, która zajmuje się pracą naukową, a która jednocześnie wierzy w boga?
W związku z dzisiejszym postem gościnnym Artura J. u Alexa dotyczącym wiary ponownie mnie ta myśl naszła. Wnioski jakie wysnuwam nie są jednoznaczne.
Naukowiec, to ktoś kto posługuje się rozumem. Osoba wierząca natomiast odrzuca ten rozum jako narzędzie do rozwiązywania podstawowych problemów życiowych. Całe swoje życie, przemyślenia oparte są na wierze (nie wiedzy) w coś, czego prawdopodobieństwo istnienia jest równe prawdopodobieństwu istnienia krasnoludków i królewny śnieżki. Czy można mieć aż tak wielkie „rozdwojenie jaźni” i w pracy używać rozumu, a w życiu prywatnym już nie?
Jeśli ktoś tego rozumu nie używa w życiu prywatnym, zachodzi duże prawdopodobieństwo zastosowania pewnych odstępstw od jego używania również w pracy zawodowej…
Co wy na to?
sobota, 6 czerwca 2009
sobota, 30 maja 2009
Komentatarze sportowe - na wesoło
Komentarze sportowe:
1. Biegnie Smolarek lewą stroną, po prawej puszcza Bąka.
2. Adam Małysz skoczył
3. Jadą! Całym peletonem. Kierownica obok kierownicy, pedał obok pedała.
4. Trener Włoch rozkład ręce, trzymając się za głowę.
5. "Nawet nie pseudokibiców a bandytów, bo tak trzeba nazwać tych
dżentelmenów".
6. "Zawodnicy są tak zaangażowani w walkę, jak aktorki filmów porno w
dialogi"- Jerzy Kulej.
7. Mecz zaczyna się za 15 minut, a wynik ciągle jest ten sam.
8. Podczas meczu piłkarskiego nad stadion opada gęsta mgła.
Sprawozdawca telewizyjny komentuje: - Jak państwo widzą, zawodników już
nie widać!
9. "Ta radość jest niesamowita. Ludzie się bawią, tańczą
się.."-Tomaszewski
10. "Kibiców szwedzkich nie ma zbyt dużo, ale za to nie grzeszą urodą" -
Andrzej Zydorowicz
11. Dostałem sygnał z Warszawy, że mają już państwo obraz, więc możemy
spokojnie we dwójkę oglądać mecz.
12. "Pani Szewińska nie jest już tak świeża w kroku, jak dawniej."
13. "Mówię państwu, to jest naprawdę niezwykła dziewczyna. Dwie ostatnie
noce spędziła poza wioską."
14. "Na trybunach nie ma żony Michała Bąkiewicza. Może dlatego, że nie
jest żonaty."
15. "Zawodniczka nawiązała łączność z koniem."
16. "Siatkarze plażowi są często samotni, bo nie mają czasu na założenie
rodziny. Ale są za to bardzo rodzinni."
17. "Obrona Mike'a coraz bardziej śmierdzi. Jak dworcowa knajpa."
18. "Polak walczy z Murzynem - to ten w czerwonych spodenkach."
19. "Szurkowski, cudowne dziecko dwóch pedałów."
20. "Na stadionie nikt nie siedzi, nikt nie stoi - wszyscy stoją."
21. "Nogi piłkarzy są ciężkie jak z waty."
22. "Można to wyczytać z wyrazu twarzy konia, gdy jest zbliżenie."
23. "Teraz widać, ile kręci się tu dziwnych owadów podobnych do
nietoperzy."
24. "Jeśli Tyson podniesie się po tym ciosie, to będzie największy cud
od zmartwychwstania Łazarza"
Żródło: znalezione na Goldenline w grupie Humor-dowcip
Kocia poezja
Radek Jóźwiak:
Spróbujmy Broniewskiego.
Kiedy przyjdą odebrać Ci,
To co tak lubisz – kuwetę
Kiedy tylko otworzą drzwi
By do kuchni wtargnąć z impetem
I gdy rzucą się wrzaskiem,
zabrać ci skrzynkę z piaskiem
Ty z kosmatych swych łap
dobądź pazur
I drap.
Są w tym domu rachunki krzywd
Żarcie złe i obecność owczarka
Lecz przez okno nie umknie nikt
Bo podłości przebrała się marka
Cóż, ze w misce zbyt często niestety
Miast whiskasa cuchnący schab
Na tę rękę w kierunku kuwety
Rzuć się kocie
I drap….
Źródło: znalezione na Goldenline w grupie humor-dowcip
piątek, 29 maja 2009
Kryzysowe rady
Firmy zaczęły dotkliwie odczuwać spadek sprzedaży. Jako pierwsza poleciała w dół branża budowlana, nieco później motoryzacyjna. Obecnie właściwie już w prawie w każdej branży odczuwalne są spadki. Wyjątki są nieliczne, ale istnieją. Przedsiębiorstwa windykacyjne mają pracy zdecydowanie więcej niż przed kryzysem. Dobrze ma się też branża kosmetyczna. Dobry wynik sprzedaży kosmetyków to tzw. lipstick effect. Konsumentów nie stać na luksus kupna samochodu czy drogie wakacje, ale stać na luksus kupna szminki, czy dobrych perfum.
Obroty dobrych restauracji maleją, ale rośnie sprzedaż produktów pozwalających na przyrządzenie dobrego posiłku w domu. Samochody w czasie kryzysu kiepsko się sprzedają, ale sprzedaż rowerów ma się całkiem dobrze. Wypoczynek w drogich hotelach nie będzie tak popularny, za to oblegane mogą być niedrogie gospodarstwa agroturystyczne. Wymieniać tak można długo.
Generalnie jednak kryzys to czas spadków. Sprzedaż leci w dół, klienci nie mają pieniędzy na utrzymanie wysokości zakupów na poziomie sprzed kryzysu, nie mogą też posiłkować się kredytami (bo tych banki nie chcą udzielać), firmy mają koszty zbyt wysokie w stosunku do spadających ciągle przychodów, zaczynają więc wpadać w długi. Brakuje pieniędzy na ZUS, zaczyna brakować na wypłaty wynagrodzenia. Banki nie zamierzają pomagać w przetrwaniu kryzysu i utrzymaniu płynności. Pojawia się panika. Pojawiają się też „dobre rady”. Każdy wie najlepiej co zrobić aby wyjść z kryzysu obronną ręką. Agencje marketingowe twierdzą, że tylko zwiększenie wydatków na promocję i reklamę pomoże przejąć klientów od upadającej konkurencji. Firmy szkoleniowe twierdzą, że tylko dobre szkolenia i odpowiednie zmotywowanie handlowców pozwolą zwiększyć sprzedaż. Agencje badawcze zajmujące się badaniami typu Mystery Shopping twierdzą, że tylko poprawa jakości obsługi pozwoli na zatrzymanie swoich klientów i przejęcie klientów od konkurencji.
Pytanie: czy można wierzyć w takie zapewnienia tym, którzy na nich zarobią?
Nawet jeśli wierzą oni w to co mówią, czy faktycznie mają rację?
Co więc może zrobić firma w sytuacji gdy sprzedaż spada?
Moim zdaniem ma dwie drogi. Jeśli jest elastyczna może sprawdzić, jakie produkty (lub usługi) z wachlarza produktów jakie jest w stanie zaoferować będą budzić największe zainteresowanie u klientów w czasie kryzysu. To nawet niekoniecznie musi być nowy produkt, to może być produkt stary, ale lekko zmodyfikowany w taki sposób by spełniał aktualne potrzeby klientów. W niektórych przypadkach wystarczy uwypuklenie danej cechy produktu, która dopiero w czasie kryzysu staje się dla klientów istotna. Pytanie jakie się pojawia to: jak znaleźć produkt, który będzie się sprzedawać najlepiej, lub jak odnaleźć tę cechę produktu, która spowoduje wzrost sprzedaży? Odpowiedź jest prosta – wystarczy się wsłuchać w potrzeby klientów. Do tego nie są potrzebne drogie badania.
Można zrealizować proste badanie internetowe (w ostatecznej "biedzie" można skorzystać z darmowych narzędzi do tego celu np. formularzy google), można też po prostu przeszukać Internet i sprawdzić czego Internauci szukają, co w pewnych produktach im nie odpowiada, co by chcieli zmienić.
To jest pierwsza droga. Jaka jest druga? Jeśli nic się nie da zrobić, nie da się zmienić wachlarza produktów, nie da się uwypuklić cechy produktu pozwalającej na większą sprzedaż trzeba się zwinąć w kokon i próbować przeczekać trudne dni przez jak najdłuższy czas. Trzeba ściąć koszty do niezbędnego minimum. Zwolnić większość pracowników zostawiając tylko tylu ilu jest koniecznych do funkcjonowania firmy, jeśli to możliwe obniżyć koszty biura (wynajmując część powierzchni innej firmie lub przenosząc się do mniejszego i tańszego lokalu), ściąć wydatki na reklamę (i tak nieskuteczną w przypadku niesprzedawalnych produktów), ściąć wydatki na szkolenia itp. W ten sposób długi wynikające z niższej sprzedaży będą rosły zdecydowanie wolniej (wolniej niż w przypadku mniej rozważnie planującej wydatki konkurencji), dzięki czemu firma dłużej przetrwa. Celem jest w tym przypadku przetrwanie dłużej niż konkurencja, dzięki czemu Ci nieliczni klienci zaczną kupować wyłącznie w tej firmie (z braku innych) lub przetrwanie do czasu zakończenia kryzysu i ponownego wzrostu sprzedaży.
Oto moje proste kryzysowe rady ;-)
czwartek, 28 maja 2009
Histeria na Goldenline
Goldenline wprowadziło dodatkową funkcję – ocenianie wypowiedzi (możliwość kliknięcia przy każdym poście „+” lub „-„). Czy ta funkcja jest potrzebna? W niektórych grupach może się przydać, niektórym osobom może się podobać. Nie ma przymusu korzystania z niej, więc teoretycznie powinna pozostać niewidzialna. Goldenline planuje tę funkcję wykorzystać do nagradzania najciekawszych użytkowników (posiadających najwięcej plusów). To jedna z możliwości wykorzystania systemu ocen wypowiedzi. Inne są użytkownikom nieznane, ale jak twierdzą przedstawiciele GL nie będą one wykorzystywane w niecnych celach ;-).
Mniejsza jednak o cele wprowadzenia tej funkcjonalności.
Na uwagę zasługuje tu reakcja użytkowników Goldenline. Wydawałoby się, że to najbardziej „poważna” i dojrzała społeczność. Są tam biznesmeni, dyrektorzy, kierownicy itp. Mimo to ich reakcja nie odbiega od reakcji rozhisteryzowanych użytkowników naszej klasy. W wątku dotyczącym oceniania wypowiedzi jest już prawie 1,5 tys. postów, z czego większość to bluzgi, groźby porzucenia GL oraz naśmiewanie się z twórców tej funkcjonalności.
Użytkownicy (ci niby poważni ludzie) rozpoczęli bojkot Goldenline tak jakby ktoś im wprowadził opłaty za użytkowanie, albo zabrał jakąś niesłychanie istotną funkcjonalność.
Tak się nie stało. Została wprowadzona nowa, całkiem za darmo, taka, którą można zlekceważyć. Skąd więc ta histeria?
wtorek, 26 maja 2009
Huraganowe żniwa czas zacząć
Wczoraj rozmawiałam z kilkoma znajomymi. Dość pesymistyczny obraz wyłonił się z tych rozmów. Każdy z nich pracuje na własny rachunek – jedni na umowę o dzieło lub zlecenia, inni prowadzą niewielką działalność gospodarczą. Każdy z nich znalazł się w impasie. Od miesiąca –dwóch lub trzech miesięcy nie mają zleceń. Banki nie zamierzają im pomagać w przetrwaniu tego trudnego okresu – mimo dobrej historii kredytowej, mimo wysokich dotychczasowych dochodów. Składki na ubezpieczenia zdrowotne i społeczne schodzą na plan dalszy. Powstaje zadłużenie wobec ZUSu, spłata kredytów hipotecznych czy konsumpcyjnych jest już właściwie niemożliwa. Większość z nich trwa w oczekiwaniu na jakąś zmianę. Gdy nic się nie ruszy w ciągu najbliższego miesiąca planują wyjazd. Ten wiąże się jednak z dużymi obawami. W końcu za granicą też szaleje kryzys. Ich sytuacja materialna wygląda fatalnie. A będzie wyglądać jeszcze gorzej.
Na kryzysie zyskują nieliczni (m.in. firmy windykacyjne), sytuacja części nie zmienia się (przede wszystkim pracowników sfery budżetowej), większość firm traci.
Pesymizm w szacowaniu wzrostu (a raczej spadku) PKB jest obecnie jak najbardziej wskazany. Kryzys to taki huragan, który zrywa z drzewa wszystkie suche liście. Niefortunnie zostawia nienaruszony pewien typ liści czyli właśnie sferę budżetową. Najlepiej się trzymają Ci, którzy nie produkują PKB. To Oni wysysają soki z tych zdrowych, żywych liści – wysuszając je i pozwalając im upaść.
Huragan zaczyna zbierać swoje żniwo…
niedziela, 24 maja 2009
Cudowna mikstura
Mając swój profil w Goldenline i Profeo dość często dostaję zaproszenia do kontaktu od osób które rozpoczęły swoją przygodę z Akuną, próbując się dorobić na MLM-owym systemie sprzedaży cudownego środka Alveo.
Społeczności biznesowe to doskonałe pole dla tych „szamańskich sprzedawców”. Do tej pory ich możliwości rekrutacyjne były ograniczone do znajomych i znajomych znajomych. W Internecie dostrzegli, że rekrutację mogą prowadzić również wśród zupełnie obcych osób.
Zakładają więc swoje grupy na których opisują cudowny specyfik i efekty jego działania, w wątkach dotyczących zdrowia (gdy ktoś pyta o radę, bądź nie pyta) wcinają się z polecaniem tego produktu jako doskonałego na wszelkie dolegliwości, dołączają do kontaktu wszystkich nieznajomych, by później pisać do nich (oczywiście o Akunie i Alveo), lub po prostu ślą maile z propozycją współpracy.
Ciekawe jest to, że przekonywanie do współpracy zawsze następuje na osobistym spotkaniu, a nie przez przesłanie materiałów informacyjnych mailem. Jeżdżą więc na spotkania z ludźmi po całej Polsce. To ich misja i ich nowy „lepszy” sposób życia. Sprzedają nie tylko produkt, ale też marzenia o tym, że inni też mogą tak żyć: jeździć po Polsce, mieć ciekawą, niewymagającą pracę i szybko rosnący dochód pasywny. Sądząc po zwiększającej się liczbie takich „sprzedawców marzeń” w Internecie ten biznes jakoś się kręci, a naiwnych nie brakuje.
Dlaczego ludzie kupują produkt, który jest kombinacją kilku ziółek w cenie 200 zł. skoro w aptece taką mieszankę (lub podobnie działającą kombinację) mogą kupić w cenie 10-krotnie niższej?
Odpowiedź nasuwają sami sprzedawcy pisząc, że ziółka nie mają konkurencji – kombinacja jest na tyle unikalna, że tylko te ziółka są aż tak bardzo skuteczne. Dobre i prawdziwe, ale tylko część odnosząca się do konkurencji. Nie ma konkurencji, ponieważ ziółka nie są sprzedawane tam, gdzie tę konkurencję mają – czyli np. w aptece lub sklepach zielarskich, ale tam gdzie jej nie ma: w domach potencjalnych nabywców. Taka metoda sprzedaży powoduje, że kupujący nie ma żadnych informacji na temat konkurencyjnych produktów – nie może porównać ich składu, nie może porównać ich ceny. Ma ograniczone możliwości wyboru. Może kupić lub nie kupić. Ten potencjalny kupiec poza ograniczonym wyborem ma jeszcze kilka innych powodów by jednak kupić ten (nie inny) produkt. Sprzedawca opowiada o skuteczności produktu. Produkt teoretycznie działa na wszystko – potrafi nawet zniszczyć komórki rakowe. Nie da się tego jednak potwierdzić, ale co z tego, skoro sprzedawca wygląda na osobę uczciwą, sympatyczną i troszczącą się o zdrowie (zupełnie nie jak lekarze). Więc zapewne mówi prawdę. Sprzedawca jest też zadbany i dobrze ubrany – powodzi mu się, więc zapewne dużo sprzedaje, a dużo sprzedaje, ponieważ cudowne ziółka naprawdę działają. Każdy człowiek po chwili zastanowienia jest w stanie znaleźć w sobie jakieś dolegliwości zdrowotne lub psychiczne (bo i na takie ziółka pomagają). Każdy więc ma motywację, by to „naprawić” testując ziółka. To jednak nie wszystko – każdy chce dobrze wyglądać i dobrze zarabiać. A dzięki temu, że będzie współpracować otrzyma ziółka taniej (dla siebie), a jednocześnie będzie mógł sam rozwinąć swoją działalność i wreszcie zacząć normalnie zarabiać. Przy wysokim poziomie bezrobocia niskich zarobkach dla większości osób jest to bardzo kusząca propozycja.
Sama tego typu działalność postrzegam za działalność nie tyle nielegalną co nieprzejrzystą i nieetyczną. . Nigdy nie kupiłam niczego od osoby, która oferowała coś dzwoniąc lub pukając do drzwi (lub próbując w inny sposób namówić mnie na osobiste spotkanie informacyjne o produkcie). Dlaczego? Bo taka metoda sprzedaży jest najbardziej podatna na manipulację. No i przede wszystkim: nie ma możliwości (tak jak w sklepie) porównania produktów kilku konkurencyjnych firm - znając jednak ceny produktów sprzedawanych w tym systemie, wiem, że w porównaniu z konkurencyjnymi produktami (sprzedawanymi w tradycyjnym obrocie) po prostu nie miałyby szans.
Zainteresowanych prawdziwą skutecznością produktów Alveo zachęcam do przeczytania artykułu: Alveo. Moja przygoda z cudowną miksturą.
Religia i zdrowie psychiczne
środa, 20 maja 2009
Społeczności biznesowe
Goldenline.pl ma najwięcej użytkowników, co ma przełożenie na aktywność również w dość mocno specjalistycznych grupach. W porywach dzienna liczba unikalnych użytkowników dochodzi do 30 tys.
Profeo.pl wystartowało później i po dość szybkim rozwoju mam wrażenie że nastąpiła stagnacja. Liczba aktywnych użytkowników właściwie nie zmienia się, nie ma też co liczyć na ożywione dyskusje w grupach bardziej specjalistycznych.
Linkedin.com to serwis zagraniczny (i anglojęzyczny), prawdopodobnie dlatego jego popularność w Polsce nie jest tak duża jak Goldenline, ale jak widać na załączonym wykresie z google trends dzienna liczba unikalnych użytkowników jest nieco wyższa niż w przypadku Profeo.
Biznes.net jest na rynku od dość dawna, ale pozostaje na marginesie. Na wykres z google trends nawet się nie załapał.
Dołączyłam do wykresu również nf.pl, które nie jest typową społecznościówką. Portal ten to zbiorowisko artykułów, notatek prasowych itp. Z tego co pamiętam około rok temu dołączyli do portalu społeczność. Liczba użytkowników w każdym razie jest myląca, ponieważ nie dotyczy wyłącznie społeczności, tylko treści głównych portalu. Warto się jednak temu przedsięwzięciu przyglądać.