wtorek, 26 maja 2009

Huraganowe żniwa czas zacząć

Wczoraj rozmawiałam z kilkoma znajomymi. Dość pesymistyczny obraz wyłonił się z tych rozmów. Każdy z nich pracuje na własny rachunek – jedni na umowę o dzieło lub zlecenia, inni prowadzą niewielką działalność gospodarczą. Każdy z nich znalazł się w impasie. Od miesiąca –dwóch lub trzech miesięcy nie mają zleceń. Banki nie zamierzają im pomagać w przetrwaniu tego trudnego okresu – mimo dobrej historii kredytowej, mimo wysokich dotychczasowych dochodów. Składki na ubezpieczenia zdrowotne i społeczne schodzą na plan dalszy. Powstaje zadłużenie wobec ZUSu, spłata kredytów hipotecznych czy konsumpcyjnych jest już właściwie niemożliwa. Większość z nich trwa w oczekiwaniu na jakąś zmianę. Gdy nic się nie ruszy w ciągu najbliższego miesiąca planują wyjazd. Ten wiąże się jednak z dużymi obawami. W końcu za granicą też szaleje kryzys. Ich sytuacja materialna wygląda fatalnie. A będzie wyglądać jeszcze gorzej.

Na kryzysie zyskują nieliczni (m.in. firmy windykacyjne), sytuacja części nie zmienia się (przede wszystkim pracowników sfery budżetowej), większość firm traci.

Pesymizm w szacowaniu wzrostu (a raczej spadku) PKB jest obecnie jak najbardziej wskazany. Kryzys to taki huragan, który zrywa z drzewa wszystkie suche liście. Niefortunnie zostawia nienaruszony pewien typ liści czyli właśnie sferę budżetową. Najlepiej się trzymają Ci, którzy nie produkują PKB. To Oni wysysają soki z tych zdrowych, żywych liści – wysuszając je i pozwalając im upaść.

Huragan zaczyna zbierać swoje żniwo…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz