"każde rozwiązanie jest dobre, z wyjątkiem jednego: nicnierobienia..."
Tak pisze Janusz Palikot w swoim Manifeście zawierającym pomysły na ratowanie gospodarki.
Zaczyna od banków. Wychodzi z założenia, że banki powinny być zachęcane do większej akcji kredytowej dla biznesu. Jak je do tego nakłonić? Janusz Palikot wymienia 3 główne elementy:
- kuszenie niższymi podatkami od dochodów banków
- obniżenie stopy rezerwy bankowej
- poszerzenie gamy aktywów zabezpieczających transakcje
Kontrowersyjny pierwszy punkt: niższe podatki dla wybranej grupy to społeczna nierówność szans.
Pozostałe pomysły - ciekawe. Liberalizacja prawa w działalności bankowej to kierunek wolnościowy czyli dobry. Pod warunkiem, że równie wolnościowo nastawieni będziemy w sytuacji gdy banki będą upadały. Jeśli będą utrzymywane przy życiu (dotowane przez państwo) mimo złego zarządzania i oceny ryzyka udzielanych kredytów, to ja jednak jestem przeciwna liberalizacji prawa w kwestii zabezpieczeń udzielanych kredytów.
Zupełnie inna kwestia to czy faktycznie zwiększona akcja kredytowa jest najlepszym rozwiązaniem na pobudzenie gospodarki... Nigdy nie byłam zwolennikiem teorii popytowej. Nawet gdyby przyjąć że pobudzamy w ten sposób akcję kredytową na inwestycje, a nie konsumpcję, to pojawia się pytanie: czy koszty wynikające z mieszania w podatkach (w zależności od typu przedsiębiorstwa i innych przesłanek (np. liczy udzielonych kredytów) nie przewyższą korzyści z takiej operacji?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz